Sanatorium miłości,nie tylko o uczestnikach......
Ostatnio szukałam w internecie informacji na temat uzdrowisk w Polsce, przypadkiem otworzyłam artykuł dotyczący wspólnego życia Małgosi i Marka z telewizyjnego Sanatorium miłości. Wcześniej oglądałm kilka odcinków programu, więc zaczęłam czytać. Wynika z niego, że są razem, są zdowoleni, są sobie bliscy. Pięknie, niech im się dobrze wiedzie. To co zobaczyłam dalej, zmroziło mnie. Bardzo. Komentarze inernautów były straszne. Rzadko czytam takie teksty, sama raczej nie komentuję. Po co? W tym momencie uświadomiłam sobie, czym naprawdę jest hejt. Pożałowałam również, że sporadycznie zamieszczam własne komentarze. Owszem, znalazłam parę pozytywnych, fajnych wpisów, ale ztonęły one, niestety, w morzu obelg. Przy okazji Małgorzaty i Marka dostało się niemal wszystkim uczestnikom programu, łącznie z prowadzącą Martą Manowską.
Okazuje się, że jesteśmy narodem wizjonerów, jasnowidzów, erudytów, kryształowych ludzi, wzorcowych katolików, postepujących prawie jak Chrystus. Wyjątek stanowią jedynie ci, którzy pojawiają się w mediach, ponieważ odnieśli jakiś sukces, zrobili coś dla siebie albo dla innych, mają pomysł na życie (wykluczam tu oczywiście sytuacje patologiczne). W komentarzach pod wspomnianym artykułem bohaterom Sanatorium... zarzucono chyba wszystko. Są za głupi, zbyt brzydcy, za starzy, niemoralni, śmieszni, za grubi, za chudzi... Nie cytuję, ponieważ nie chcę tym Państwu sprawiać przykrości, ale w oryginale używano zupełnie innych określeń, wulgarnych i prostackich. Internauci wiedzą lepiej, co czują czy myślą Małgosia i Marek niż oni sami. Znakomicie orientują się w w złych intencjach Wiesi, Niny, Krzysztofa... Lubią słowo: żenada, co nie znaczy, że rozumieją jego znaczenie. Jestem przerażona poziomem agresji, nienawiści i frustracji ludzi. Także bezkrytycznego postrzegania siebie. O niedoskonałościach intelektualnych Gość pisze z potwornymi błędami językowymi oraz ortograficznymi. Katoliczka twierdzi, że Małgosia i Marek zasługują na największe potępienie, bo ona się rozwiodła, a on za krótko opłakiwał żonę, przy czym padło tu kilka mocnych epitetów, niekoniecznie "katolickich". Ktoś inny uważa, że w tym wieku trzeba zająć się wnukami i pomagać dzieciom, a nie szukać przygód, tu seria określeń najgorszych z możliwych. Wracając jeszcze do Małgosi i Marka, teorie czy wręcz opowieści o ich życiu intymnym, kompletnie mnie obezwładniły. Ordynarne, bezduszne, okropne.
Przeczytałam ponad 400 komentarzy na temat Małgorzaty i Marka oraz programu w ogóle. 3 razy padło słowo miłość, 1 raz przyjaźń, 2 razy sympatia. To wszystko. Jakim cudem ci idealni, wspaniali, mądrzy internauci tak mało dostrzegają? Jak przechodzi im przez gardło, a raczej przez klawiaturę komputera tak wulgarny język? Odpowiedzią może być w pewnym sensie wpis pana, który twierdzi, że jest najszczęśliwszy, gdy wieczorem zamknie bramę i wypuści psy, nie musi zajmować się jakimiś ludźmi. Jeśli tak mu dobrze, skąd tyle agresji w jego wypowiedzi? (znów nie cytuję). Bardzo jestem ciekawa, czym zajmują się na co dzień autorzy komentarzy, jakie prowadzą życie, co osiągnęli, czy są szczęśliwi i szczerzy wobec siebie samych przede wszystkim? Tego pewnie nie dowiem się nigdy, mogę się tylko domyślać. Teraz powiem wprost to, co przychodzi mi do głowy w kontekście komentatorów: największym dramatem człowieka jest nieświadomość własnej głupoty. Coraz częściej utwierdzam się w tym przekonaniu. Rozumiem, że nie wszystko wszystkim musi się podobać, że mamy prawo do wyrażania własnych opinii, ale czy mamy też prawo do obrażania innych? "Nie podoba mi się twoja sukienka. Nie lubię takich kolorów, jednak to ty masz się w niej dobrze czuć." "Jesteś nienormalna. Jak mogłaś założyć na siebie taką szmatę? Kompletnie ci odbiło, żenada." Z pewnością widzicie różnicę w wyrażaniu opinii na ten sam temat.
Pani Małgosiu, Panie Marku, przepraszam, że posłużyłam się głównie Waszym przykładem w moich refleksjach na temat internetowego hejtu, artykuł dotyczył Państwa, więc musiałam odnieść się do konkretnych sytuacji oraz osób. Gratuluję Wam i życzę, abyście byli szczęśliwi. Jest Pani piękną kobietą, w moim odczuciu również inteligentną, wrażliwą, subtelną. Pana Marka podziwiam za postawę rycerza- zdobywcy. Nie pozwólcie, proszę, żeby hejterzy zdominowali Wasze życie, choć wiem, że to niełatwe. Wszystkiego dobrego.
Podziwiam także wszystkich uczestników programu Sanatorium miłości, przede wszystkim za chęć zmiany własnego życia, z odwagę, za otwartość, za wewnetrzne piękno... Jesteście, jak powiedział Leszek, kolorowymi ludźmi. W znacznym stopniu zmieniliście moje postrzeganie tzw. seniora. Dziękuję. Jestem po czterdziestce i nie do końca radzę sobie z upływającym czasem. Dzięki Wam oswoiłam się z paroma kwestiami.
Teraz pora na komentarze. Wiem, że przeczytam: nawiedzona baba, rycząca czterdziestka, dawno chłopa nie miała, zobaczyła się w lustrze, nie ma co robić, to wypisuje bzdury, pewnie uważa się za lepszą od innych, głupia, paskudna... Proszę wybaczyć te sformułowania, lecz czytając komentarze, mam "dobre" wzorce. Dla jasności sytuacji dodam tylko, że nie jestem ideałem, popełniłam w życiu kilka błędów, podjęłam parę złych decyzji, był czas, kiedy oszukiwałam siebie w najważniejszych sprawach.
Pozdrawiam serdecznie.
Dodaj komentarz